Dzisiaj obserwacje głównie spoza ogrodu: 1) bociany we wsi (wieś nad Mienią, gdzie są ulubione przez te ptaki mokradła); 2) w sklepie ogrodniczym na stawie – kaczki i mandarynki (były tam ponoć przez całą zimę – dokarmiane przez pracowników sklepu); 3) na stawach rybnych w Halinowie – mewy i perkozy.
W naszym ogrodzie zaś spotkać można sójki, kosy, drozdy (już jest parka) i usłyszeć trele rudzików. Coraz rzadziej widoczne są sikory – ale już zbierają psi puch na gniazda.
Bociany Ciconia ciconia szykują się do lęgu: odświeżają gniazdo, znoszą nową warstwę siana i gałęzi, moszczą nimi wnętrze, aby wygodnie było wysiadywać jaja, tudzież by młodym było miękko. Ciekawe, że jeden z ptaków stał, obserwując okolicę, podczas gdy drugi krzątał się „po obejściu”. Podejrzewam, że to samiczka mościła gniazdo, podczas gdy samiec – jak to samiec – miał swoje ważne sprawy.
Mandarynka Aix galericulata – pięknie ubarwiony samiec w szacie godowej. To gatunek azjatycki, w XVIII wieku osiedlony w południowej Anglii, później w Niemczech, rozmnożył się i ostatnio zalatuje nawet do Polski. Niektóre osobniki uważa się za zbiegłe z ogrodów zoologicznych. Obok samiec kaczki krzyżówki Anas platyrhynchos z mieniącym się łebkiem – mieszkający na tym samym stawie.
Para perkozów dwuczubych Podiceps cristatus. W ubarwieniu godowym perkoz ma właśnie dwa czuby ok. 5 cm długości oraz rdzawo-czarnee szlary poniżej głowy (krezy), które w szacie spoczynkowej zanikają. To ptak wód stojących, szuka stawów i jezior z trzcinami – trudno go spotkać na lądzie. Nawet gniazdo tworzy na mokrym podłożu, zawsze dość daleko od brzegu.
Na stawach głośno jest od krzyku mew – to śmieszki Larus ridibundus (któż ten kracząco-skrzeczący dźwięk nazwał śmiechem?). Ciemnobrązowe łebki mają tylko w okresie godów, później im zbieleją. Te ptaki od dzieciństwa kojarzyły mi się z wakacjami nad morzem – i jakoś nie mogę się przyzwyczaić, że zasiedliły już całą Polskę.