Kosówka Kasia i jej ulubiony brunet

sobota, 23 stycznia 2021, 14:41

W naszej okolicy sporo jest ptaków należących do rodziny drozdów:

  • Kos Turdus merula jest tu cały rok – zimuje i gniazduje.
  • Drozd śpiewak Turdus philomelos pojawia się wiosną, zakłada gniazdo, pięknie śpiewa na całą okolicę (niektórzy myślą, że tak pięknie potrafią śpiewać tylko słowiki – a nieprawda!), przywołując drozdowe panny, po czym odchowują lęg i odlatują jesienią.
  • Kwiczoł Turdus pilaris widziany był w tym roku po raz pierwszy (!) – zapewne dlatego, że zwabiliśmy go niedawnym nasadzeniem krzewu ognika z jaskrawymi owocami. Dwa kwiczoły ze smakiem pałaszowały te jagody, ale spłoszyły się przed zrobieniem fotografii.
  • Kopciuszek Phoenicurus ochruros – od wiosny do jesieni co roku jest ich więcej. Wyraźnie dobrze im tutaj.
  • Pleszka Phoenicurus phoenicurus – rzadziej niż kopciuszka, ale też widujemy je coraz częściej.
  • Rudzik Erithacus rubecula – chyba najmniejszy z drozdowatych, bardzo sympatyczny.

Samiczka kosa, styczeń 2021 Samiczka kosa, styczeń 2021

Ta panna kosowa często przesiaduje na wierzbie za oknem, przy którym pracuję i pozwala się fotografować do woli. Ma stąd blisko do karmnika. Pod oknem trzpiotowate sikory i kowaliki rozrzucają ziarno słonecznika, więc warto poczekać.
Zaprzyjaźniamy się coraz bardziej. Chyba mi ostatnio zagwizdała:
– Jestem Kasia, a ty? 🙂
Często pojawia się jej partner – kruczoczarny brunet z jaskrawo pomarańczowym dzióbkiem. Każda by się zakochała 🙂
Poniżej wiosenne zdjęcie sprzed roku – widać, że kos dba o zaopatrzenie rodziny.

Ptasi jarmark

sobota, 9 kwietnia 2011, 14:01

Słuchajcie! Dziś od rana w ciągu raptem pół godziny wyglądania przez okno naliczyliśmy aż dziesięć gatunków ptaków w ogrodzie! Czyżby to po dwóch wietrznych dniach tyle ich tu przywiało? Trawnik przed domem niedawno został wygrabiony, wczorajsze ulewy zapewne sprawiły, że robale zaczęły z zimowych pieleszy wysuwać się ku powierzchni. Ptaki zauważyły drgania ziemi i zleciały się z całej okolicy. Oto kilka zdjęć z tego przedwiosennego jarmarku:
Na zdjęciach kolejno:

Dzwoniec na wierzbie mandżurskiej

Dzwoniec na wierzbie mandżurskiej

Dzwoniec szuka jedzenia na ziemi

Dzwoniec szuka jedzenia na ziemi

grubodziób

Kolorowy grubodziób

grubodziób, drozd, pokrzewka

Grubodziób, drozd, pokrzewka


kowalik

Kowalik na karmniku z pieńka faszerowanego smalcem


rudzik

Rudzik na wierzbie mandżurskiej


zięba

Samiec zięby

Nie ma na tych zdjęciach obecnych również dziś rano – samiczki kosa, sikory bogatki i modraszki.
Warto też nadmienić, że po raz pierwszy udało się stwierdzić obecność pokrzywnicy Prunella modularis.

Nowy gość – gil

poniedziałek, 3 stycznia 2011, 22:26

Pod karmnikiem - gil i sikora bogatka


Od dłuższego czasu słyszeliśmy, że w okolicy widywane są te ptaszki niewiele większe od wróbla, ale z charakterystycznie jaskrawoczerwoną piersią i czarną czapeczką. Pojawiły się u nas dopiero w połowie grudnia. Gile — Pyrrhula pyrrhula są nie tylko ładne i łatwe do wypatrzenia kontrastującymi barwami, ale i głośno wygwizdują swoje melodyjne pieśni. Może w tym roku gile zamieszkają w naszym ogrodzie? Lubią się gnieździć wśród świerkowych gałęzi — a nasza choinka wyrosła już bardzo pięknie i stała się dorosłym świerkiem!
Ciekawe, że przy karmnikach pojawiają się głównie ptasie samczyki — rzadko możemy zaobserwować samiczki. Całą zimę widujemy pięknie czarnego kosa, ale nigdy nie udało się nam przed wiosną zaobserwować jego lekko burej małżonki. Samce bogatek mają sporo szersze i bardziej czarne krawaty – i tylko takie widujemy. To samo dotyczy pozostałych sikorek, które gromadnie wyjadają u nas ziarna słonecznika (modraszek, czubatek, czarnogłówek i sosnówek), oraz np. samczyka zięby. Inni goście, którzy też często zaglądają do karmnika — sójki i kowaliki nie mają dymorfizmu płciowego, więc trudno to stwierdzić.
Intryguje mnie jednak, czy ptasie panie są może zimą chronione przez swych partnerów i dokarmiane w ukryciu?

Pisklaki

czwartek, 20 maja 2010, 13:10

Sikory bogatki już wyprowadziły młode. Kiedy podchodzę do budki i zakrywam na chwilę wlot, ze środka już nie wydobywa się pisk piskląt czekających na rodziców niosących pokarm.
Modraszki gniazdowały w tym roku pod okapem w szczelinie, której nie zdążyliśmy zatkać.
Pod gąsiorem dachu swoje gniazdo zmieściła pliszka szara. Jeszcze donosi jedzenie swoim dzieciakom.
Najwyraźniej gdzieś u nas mieszka też muchołówka szara, ale nie odkryliśmy jej gniazda. W szczelinach ukryte jest też gniazdo kopciuszka.
Tuż za płotem w niewielkim sosnowym lasku mieszkają obok siebie sójki i gnieździ się kos (na fotografii obok). Przedwczoraj straszny rwetes oznajmił nam, że sójka atakowała młode kosy – niestety, uważa je za bardzo dobre pożywienie dla swoich piskląt.
Wczesnym rankiem na skoszonym trawniku pojawia się u nas parka drozdów śpiewaków – ale nie wiemy, gdzie ukryły swoje gniazdo. W ubiegłym tygodniu podejrzeliśmy parkę kowalików – to rzadki widok (poza okresem zimowym, kiedy pojawiają się przy karmniku).

W karmniku i pod nim

poniedziałek, 8 lutego 2010, 04:17

Bogatka


Sikora bogatka z ziarnem w dziobku opuszcza karmnik – już się odbiła, podskoczyła, za chwilę rozwinie skrzydła. Już zaraz. Jeszcze trochę przeszkadzają ścianki karmnika. Ale już jest w powietrzu…

Kos


Pod karmnikiem też jest ruch. Kos wyszukuje ziarna słonecznika, które sikory rozrzucają na prawo i lewo. Czasem rozdziawi dziób i nakrzyczy na sikory, które usiłują z nim rywalizować. One się przecież zmieszczą w karmniku, a na dole to nie ich teren.

Sójka


Sójka również wie, że pod karmnikiem można się nieźle najeść. Czasem tylko trzeba przegonić kosa…

Mądre kosy!

środa, 18 czerwca 2008, 23:50

Wczoraj już właściwie odżałowaliśmy lęg kosów (patrz: Koniec tej historii). Dzisiaj obserwowaliśmy tylko kosową, ale nie karmiła młodych, tylko tak sobie chodziła po trawie, czasem skubnęła jekiegoś robala i tyle.
Po południu usłyszeliśmy z domu straszny ptasi rwetes. Wyjrzeliśmy przez okno, a tam dwa kosy atakują sójkę, która lotem pikującym celuje w szarą plamę na trawniku. Pisklak?!?! Tak! Widać jeden jednak się uchował! 😀 😀 😀

pisklę kosa




drabina przy gnieździe




gniazdo (sorry za kiepską jakość)




kosowa mama


Wybiegliśmy przed dom, płosząc sójkę, ale też płosząc bezradnego malucha. Wyraźnie nie jest jeszcze przygotowany do latania i po prostu wypadł z gniazda. Zlokalizowaliśmy psa, wzięłam aparat i ledwo znalazłam pisklę, które podskakując szybko znalazło miejsce, w którym wtapiało się w otoczenie. Proszę tylko zerknąć na pierwszą fotografię.
No tak, pisklak jest już dość duży, na tyle duży, że rodzice sami go nie zaniosą do gniazda…

gniazdo w rozwidleniu gałęzi


Przystawiliśmy więc długaśną drabinę i – łamiąc zasadę niewtrącania się – dzielnie wdrapałam się około 3-4 metry ku gniazdu (żółta strzałka). Nie było to łatwe, bo jedna ręka zajęta była pisklęciem. Ale udało się. Mało tego: na samej górze okazało się, że w gnieździe są jeszcze inne pisklęta! Nie powiem ile – ale ze 3-4 co najmniej. „Moje” pisklę było bardzo ruchliwe, natomiast te w gnieździe jakby śnięte i płasko ułożone na dnie. Ale oddychały spokojnie. Włożyłam szybko pisklaka gniazda i poprosiłam o aparat.
To jeszcze nie koniec przygód: kiedy zeszłam kilka szczebli, by sięgnąć po aparat, ten sam pisklak znowu wyleciał z gniazda i łupnął na trawę pod brzozą. Cóż robić? Mąż najpierw podał mi aparat, a potem pisklę. Powiedziałam groźnie, że trzeci raz już nie będę go zanosić do gniazda i chyba uwierzyło 🙂

Zdjęcia z gniazda są kiepskie: byłam zbyt blisko i nie czułam się swobodnie na czubku drabiny… W każdym razie po prawej jest „mój” pisklak, a po lewej da się wypatrzeć w głębi gniazda szare piórka jego braciszka.
Potem z niepokojem obserwowaliśmy się wzajemnie: my kosy, a one nas. Najbardziej obawialiśmy się porzucenia gniazda – zdarza się to ptakom: po ludzkiej ingerencji po prostu porzucają gniazdo i budują nowe gdzie indziej… Najpierw przyleciał pan kos, niedługo potem jego żona. Niby wszystko było więc już OK, ale… dlaczego one nie karmiły młodych?!
Ja rozumiem, że musiały pilnować gniazda, bo sójka czyha. Ale cały czas? No i te małe, które widziałam takie śnięte… Przecież muszą jeść! Czegoś tu nie rozumieliśmy. Przecież Natura jest mądra.
Z jednej strony cieszyliśmy się jak dzieci, że są pisklęta, że sójka ich nie porwała, ale z drugiej z niepokojem obserwowaliśmy kosią rodzinkę – czemu rodzice ich nie karmią, jak poprzednio? Tak było przez ładnych parę godzin.
Kiedy jednak słońce zaczęło zachodzić, mąż zawołał mnie do ogrodu: tata-kos siedział na gnieździe, zaś mama-kosowa zbierała w sadzie dżdżownice. Po chwili role się zmieniły: mama karmiła młode, a tata szukał jedzonka. Podejrzewamy więc, że mądre kosy odczekały, aż sójki pójdą spać i dopiero wówczas wzięły się za karmienie. Wcześniej niemrawe pisklęta zapewne po prostu spały pod skrzydłami mamusi, chronione przez złym okiem sójki.
Wieczorem, gdy podlewałam ogródek, kosowa mama usiadła na płotku i tak sympatycznie mi się przyglądała…

Koniec tej historii

poniedziałek, 16 czerwca 2008, 14:32

Niestety, wygląda na to, jak poniżej dopisała Ewa, że sójka potraktowała gniazdo kosa jak stołówkę.

Smutna kosowa


Smutna samiczka kosa na pustym gnieździe. Albo siedzi tu, albo na gałęzi wyśpiewuje bardzo smutną pieśń. To nie są już owe wygwizdywane radośnie fletowe piosenki. Przestała już zbierać robale, nie widać też jej czarnego męża, który często zmieniał ją przy wysiadywaniu.
Na pewno młode jeszcze nie wyfrunęły same: w księgach wyraźnie napisano, że w gnieździe winny pozostać 12-14 dni, a rodzice powinni je karmić przez 3 tygodnie. Tydzień nie minął od wyklucia.
Kruszewicz pisze, że straty w lęgach kosów sięgają 40%. U Sokołowskiego czytam, że tylko 40% młodych wyrasta szczęśliwie. No cóż, c’est la vie.
Kosy niedługo zapomną swój dramat i przystąpią do następnego lęgu. W ciągu roku miewają po kilka lęgów: w marcu-kwietniu, w czerwcu, a czasem jeszcze w sierpniu. Żeby tylko znalazły sobie lepsze miejsce na gniazdo – przecież sójka nie odpuści.

Wykluły się małe kosy

niedziela, 15 czerwca 2008, 12:34

W tym tygodniu w gnieździe na brzozie rozpoczął się ruch.

Na tym zdjęciu jeszcze pan kos siedzi na gnieździe. Na zmianę z mamą wysiadywał jaja 🙂


Teraz młode już się wykluły. Gniazdo jest jednak na tyle głębokie, że z poziomu fotografa piskląt w nim nie widać. Może jak podrosną?

To zdjęcie jest późniejsze, z piątku: pani kosowa z dziobem pełnym dżdżownic jeszcze na chwilę zeskoczyła z płota i wyciągnęła kolejnego robala, by po chwili podfrunąć do gniazda i obdzielić rozwarte dzióbki.


Oboje rodzice na zmianę przylatują karmić młode: czarny tato i brązowo ubarwiona mama kosowa.
Niestety, dzisiaj widzieliśmy, jak sójka wykorzystała chwilową nieobecność rodziców-kosów, usiadła na gnieździe i porwała stamtąd jednego pisklaka. Nic nie mogliśmy zrobić, gdy przeleciała nad nami do sadu z kwilącym kosiątkiem w dziobie. Nie lubię sójki 🙁
Przedwczoraj wśród sosnowych gałęzi za płotem dojrzałam dorosłego dzięcioła pstrego karmiącego młodzika – tak dzióbek w dzióbek 🙂

Sójki i kosy

czwartek, 29 maja 2008, 05:40

Rozpoczęła się teraz walka o przetrwanie. kos na znaczku bułgarskimWczoraj para kosów (mieszkańców gniazda na brzozie) przegoniła ze swego rewiru sójkę. Wrzasku przy tym wszystkie trzy ptaki narobiły mnóstwo. Wylądowały na sośnie stojącej w mniej więcej równej odległości od obu gniazd. Po chwili kosowa powróciła na brzozę przy altanie. Nie zaglądaliśmy do niego (w ten sposób można spowodować, że ptaki porzucą gniazdo), ale zapewne jest tam już 5-6 cętkowanych jaj w kolorze turkusowym. Wysiadywanie trwa 14 dni, więc jeszcze trochę zostało. Na gnieździe siedzi tylko pani kosowa, choć elegancki brunet stale jest w pobliżu i dba o bezpieczeństwo kobiety.
Sójka wróciła na swój sosnowy konar nad drewutnią. Kiedy zbliżyła się do gniazda, ze środka wysunęły się głodne dzióbki. No cóż, tym razem nie dostaną jajecznicy na śniadanie…

Są pierwsze pisklęta!

wtorek, 27 maja 2008, 16:59

Więc stało się. Mamy małe.

pisklęta sójki

Zaczęła sójka. Na zdjęciu Długiego wyraźnie widoczne są co najmniej 3 czerwone gardziele głodnych pisklaków i dzielną mamę (a może tatę? sójki po równo dzielą się obowiązkami rodzicielskimi). Sójki zwykle miewają po 5-7 piskląt, więc pewnie i naszych jest więcej niż tu widać.

samiczka kosa na gnieździe

Długi zrobił też fajne zdjęcie kosowej na gnieździe, o którym było poprzednio. No cóż, kolega jest prawie pół metra ode mnie wyższy, więc mu było łatwiej 🙂
Trochę niepokojące wieści wyczytałam o sójkach u Sokołowskiego: pisklęta żywią się początkowo delikatniejszymi owadami, później prawie samymi młodymi ptaszkami. Ja wiem, rozumiem, to…

Idylla maleńka taka:
Wróbel połyka robaka,
Wróbla kot dusi niecnota,
Pies chętnie rozdziera kota,
Psa wilk z lubością pożera,
Wilka zadławia pantera.
Panterę lew rwie na ćwierci,
Lwa – człowiek; a sam, po śmierci
Staje się łupem robaka.
Idylla maleńka taka.

[Mikołaj Biernacki-Rodoć – Idylla maleńka taka]

starsze zapiski »