To pierwsza nasza obserwacja dzięcioła zielonego (Picos viridis). Co prawda, ktoś już mówił kilka lat temu, że spotkał go w lesie za płotem, ale tu go jeszcze nie widzieliśmy.
Zdjęcie nie jest najlepsze, bo zrobione rano przy kiepskim jeszcze oświetleniu i z odległości ok. 20 metrów. Ważne jednak dla dokumentacji: można jednoznacznie określić gatunek – widoczna na całym łebku czerwona czapeczka pozwala odróżnić dzięcioła zielonego od zielonosiwego (u którego czerwień widoczna jest tylko nad samym dziobem, nie sięgając ciemienia).
Wśród nazw ludowych tego ptaka Jan Sokołowski podaje określenie mrówczarz zielony – ta nazwa najlepiej charakteryzuje sposób odżywiania dzięcioła zielonego: prawie wyłącznie żywi się mrówkami. Bębni (werbluje) o wiele rzadziej od dzięcioła pstrego, bowiem woli kuć w miękkim drewnie: topoli, osiki i wierzby. Często można go spotkać na ziemi, wydłubującego mrówki lub zdejmującego je z gałęzi. Sokołowski pisze:
W zimie kopie w mrowiskach głębokie nory, aby dostać się do śpiących owadów. Ponieważ zanurza się nieraz na metr głęboko, nie widzi, co się dzieje dokoła i pozwala się podejść na kilka kroków. Zdarzało się nawet, że chwytano go ręką, a pióra, które niekiedy znajdujemy rozsypane na śniegu, świadczą, że zdarzyła się tragedia – przy pracy przydybał go lis.