W tym tygodniu w gnieździe na brzozie rozpoczął się ruch.

Na tym zdjęciu jeszcze pan kos siedzi na gnieździe. Na zmianę z mamą wysiadywał jaja 🙂
Teraz młode już się wykluły. Gniazdo jest jednak na tyle głębokie, że z poziomu fotografa piskląt w nim nie widać. Może jak podrosną?

To zdjęcie jest późniejsze, z piątku: pani kosowa z dziobem pełnym dżdżownic jeszcze na chwilę zeskoczyła z płota i wyciągnęła kolejnego robala, by po chwili podfrunąć do gniazda i obdzielić rozwarte dzióbki.
Oboje rodzice na zmianę przylatują karmić młode: czarny tato i brązowo ubarwiona mama kosowa.
Niestety, dzisiaj widzieliśmy, jak
sójka wykorzystała chwilową nieobecność rodziców-kosów, usiadła na gnieździe i porwała stamtąd jednego pisklaka. Nic nie mogliśmy zrobić, gdy przeleciała nad nami do sadu z kwilącym kosiątkiem w dziobie. Nie lubię sójki 🙁
Przedwczoraj wśród sosnowych gałęzi za płotem dojrzałam dorosłego
dzięcioła pstrego karmiącego młodzika – tak dzióbek w dzióbek 🙂
W kuźni
niedziela, 25 listopada 2007, 09:40
Listopadowo
środa, 7 listopada 2007, 07:40
Jak będziesz kiedyś kupować działkę, koniecznie obejrzyj ją w listopadzie. Brzydsza już nie będzie.
Letnie ptaki odleciały do ciepłych krajów – mają rację. Też byśmy chętnie odlecieli nad Nil lub do Acapulco…
Tylko dzięcioł pstry wydziobuje nasiona z szyszek, bębniąc nimi na całą okolicę. Tylko sójka przebiegła po płocie, skacząc ze sztachety na sztachetę. No i wierne nasze sikorki bogatki – ich nigdy nie zabraknie. Od świtu szczebioczą radośnie.
Wczoraj był pierwszy mroźny dzień po mroźnej nocy. Nawet przyprószyło trochę. Dzisiaj już cieplej. Kupiliśmy słoninę i ziarna słonecznika – niedługo rozpoczniemy dokarmianie tych skrzydlatych wesołków.
Dzięcioł pstry duży
piątek, 1 czerwca 2007, 11:40

Pan dzięcioł ma czerwoną potylicę (pani nie nosi czerwieni na łebku, zaś młodzież nosi całe czapeczki czerwone – jak ten podlot na małym obrazku z prawej), poza tym jest pstry. Ten pan wyraźnie dzisiaj zaopatrywał powiększającą się rodzinę: przylatywał do ogrodu, nabierał w dziób mnóstwo robactwa i odlatywał w stronę lasu (zapewne ma dziuplę gdzieś w pobliskich olchach), by zaraz powrócić. Nie przejmował się wcale fotografem, choć przecież nie chowałam się w namiocie, jak profesjonalny birdwatcher powinien 🙂
Z obowiązku ptasiego kronikarza dodam jeszcze, że sikora sosnówka z dziobem pełnym kłaków naszej suki lata w stronę budki przedstawionej na zdjęciu sprzed dni paru. Zanosi się więc wkrótce na następny ląg!
A na gnieździe w końcu wsi widzieliśmy już dwa małe boćki z mamusią!