W tym tygodniu w gnieździe na brzozie rozpoczął się ruch.
Teraz młode już się wykluły. Gniazdo jest jednak na tyle głębokie, że z poziomu fotografa piskląt w nim nie widać. Może jak podrosną?

To zdjęcie jest późniejsze, z piątku: pani kosowa z dziobem pełnym dżdżownic jeszcze na chwilę zeskoczyła z płota i wyciągnęła kolejnego robala, by po chwili podfrunąć do gniazda i obdzielić rozwarte dzióbki.
Oboje rodzice na zmianę przylatują karmić młode: czarny tato i brązowo ubarwiona mama kosowa.
Niestety, dzisiaj widzieliśmy, jak sójka wykorzystała chwilową nieobecność rodziców-kosów, usiadła na gnieździe i porwała stamtąd jednego pisklaka. Nic nie mogliśmy zrobić, gdy przeleciała nad nami do sadu z kwilącym kosiątkiem w dziobie. Nie lubię sójki 🙁
Przedwczoraj wśród sosnowych gałęzi za płotem dojrzałam dorosłego dzięcioła pstrego karmiącego młodzika – tak dzióbek w dzióbek 🙂
A to wstretna malpa! Ale to grozne, bo jak raz znalazla to gniazdo kosow, to pewnie nie odpusci. A kosy to takie fajne ptaki!
Tak, teraz jest czas ciekawych obserwacji. Az Wam zazdroszcze troszeczke 😉
Pozdrawiam!