Kosowa samiczka podkrada nam dojrzewające porzeczki. Jeszcze jest płocha, podczas gdy kos śmiało chodzi po posesji i już mu nie przeszkadzają ani ludzie, ani niemały pies. Na zdjęciu podszedł właśnie do drewutni, gdzie już siedział kopciuszek.
Sójki ciągle widujemy w truskawkach – podlotka z rodzicem. Tomek widział też, jak piły tam wodę z ptasiego poidełka.
W tym roku majowe przymrozki poczyniły wiele szkód w sadzie, ale wiśnie są – szpaki już się na nie szykują. Cóż, nasz sad jest młody i plony ma symboliczne. Chętnie dzielimy się ze współmieszkańcami – ptakami naszymi, choć wolimy jak zjadają robale.
Dzisiaj kręciły się u nas również dwie pliszki siwe, wróble-mazurki, a nad nami – parka jaskółek dymówek przypominała, że w pobliskiej Góraszce trwa festyn lotniczy…
Nocą wczoraj długo pohukiwała sowa. Rano zaś kukała kukułka i werblował dzięcioł (znowu? przecież wczesną wiosną już zajął teren i ogłosił to wszem i wobec).
W Leśnej Sadybie życie wre
sobota, 16 czerwca 2007, 22:16Ptaszarnia ogrodowa
poniedziałek, 28 maja 2007, 02:00Rano Tomek podejrzał młode modraszki wyprowadzane przez rodziców z budki na brzozie. Chyba z sześć naraz – takie potargane wypłosze. Ja wstałam później, ale młode modraszki kręciły się u nas cały dzień.
Drozd też podszedł mu prawie do stołu, a w sadzie – pliszka siwa. Na słupie elektrycznym uparcie śpiewa nam kopciuszek. Na płocie przysiadł na chwilę samiec zięby. Taka nasza ptaszarnia.
Zajrzałam do budki od leśników (ta jest najniżej, nie trzeba wchodzić na drabinę). Pusta, ale wyraźnie sikora czarnogłowa – którą widziałam, gdy adaptowała sobie tę kwaterę – wyprowadziła już stąd młode. Pozostała staranna konstrukcja gniazda. Na zdjęciu widać grubą warstwę mchu, a na górze plecionka z kłaków Asy i ździebeł suchego siana. Młode czarnogłówki miały miękko.
Bogatki też kręcą się po posesji. Zamieszkały w szparze pod dachem nad samym wejściem do domu. Ilekroć wchodzimy czy wychodzimy – drą się niemożebnie, jakbyśmy to my zakłócali im spokój 😉
Drozd śpiewak śpiewa
niedziela, 13 maja 2007, 13:05
Dnia 7 kwietnia br. około godziny 18 drozd śpiewak usiadł na sośnie i wziął udział w nagraniu klipu, który przetworzyłam (zmniejszając z początkowych 32 MB do około 11 MB) i staram się tu umieścić. Beta-Tester mówi, że się udało!
Kliknięcie zdjęcia uruchamia 3-minutowy film…
Uwierzycie, że to wszystko zostało przepchane przez telefon komórkowy? Naprawdę. U nas w lesie nie ma Tepsy.
Ale są ptaki. Dzisiaj te pozowały do zdjęć:
i jeszcze sikory: sosnówka i modraszka |
W ogrodzie dzisiaj
czwartek, 3 maja 2007, 22:54Para przelatujących bocianów białych. Są to jednak ogromne ptaki. Przeleciały tu dość nisko – robią wrażenie. W odróżnieniu od żurawi lecą po cichutku.
Para kruków – na pewno mają gniazdo gdzieś w naszym lesie, bo wielokrotnie widywaliśmy, jak lecą z lub do lasu, ale zawsze w tym samym miejscu. No i słychać je już z daleka.
Mnóstwo drobiazgu: para kopciuszków, muchołówka, rudzik, drozd, szpaki.
Pochowały się sikory – tak częste tu zimą, teraz nikną wśród sosen i zieleniejących gałęzi brzóz. Niech wyjadają nasze robaki, zanim one zjedzą nam kwiatki i owoce.
Od paru dni słychać kukułkę. Nigdy jeszcze nie udało mi się jej zobaczyć 🙁
Za to Tomek znowu widział czajkę na bagnistym stawku we wsi. Ucieszyliśmy się, bo po pierwszym spotkaniu z nimi w marcu zaczęliśmy wątpić, czy osiedliły się w naszej okolicy.
Ptaszarnia nasza
środa, 2 maja 2007, 23:12Szpaki chyba mają już pisklęta – tak się uwijają. Tuż obok przycupnęła muchołówka szara, która dopiero zbiera psie kłaki do wymoszczenia gniazda.
Drozd śpiewak dzisiaj wyszukiwał dżdżownice w sadzie, podczas gdy kopciuszek zbierał robale w ogródku.
Temu towarzystwu wcale nie przeszkadzało liczne dość towarzystwo naszych gości. Wiedzą, że przecież nie zjemy im ani jednej liszki.
Dzięcioł czarny
poniedziałek, 23 kwietnia 2007, 11:45 Dzisiaj pojawił się u nas rzadki gość – dzięcioł czarny.
Jego łacińska nazwa oddaje charakter ptaka: Dryocopus martius pochodzi z greki, od słów dryas drzewo i kopto stukać; przydomek martius nadano mu od rzymskiego boga wojny, Marsa. Najpierw go usłyszeliśmy – bardzo głośno popiskiwał. Jeszcze nie wiedziałam, że to on, gdy patrzyłam w stronę, z której nadchodził dźwięk. Wtedy wyleciał spośród drzew wprost na mnie – charakterystycznym lotem „kadłubka”. Piszczał cały czas. Przeleciał mi nad głową i zatrzymał się na sośnie za płotem. Tam właśnie zrobiłam mu dwa zdjęcia. Bębnił bardzo donośnie – zapewne sosna winna być już przeznaczona na ścięcie, bo sucha jest jak pieprz.
To popiskiwanie Jan Sokołowski przedstawił jako przeciągłe klije. Coś w tym jest, choć onomatopeje ptasich głosów są dla mnie niepojęte.
Dziś w ogóle mnóstwo ptaków odwiedziło nasz ogród: drozdy wyciągają z ziemi tłuste dżdżownice, sikory też się uwijają, para zięb prawie ginie w trawie (pora na koszenie!) i kopciuszki – te są wszędzie. Na fotografii kopciuszek-samiec przysiadł na paliku przy agreście.
Kopciuszek
sobota, 7 kwietnia 2007, 04:21 Widziałam już panią kopciuszkową – spotkałyśmy się przy sztaplu desek za domem. Samczyk wiosną ma czarne podgardle, niczym okopcone sadzą. Samiczka skromna, jak u większości ptaków. Tylko ten rudy ogonek, którym tak śmiesznie trzepocze.
Kopciuszek wrócił
wtorek, 3 kwietnia 2007, 16:47Jeszcze go nie widziałam, ale dzisiaj rano go usłyszałam. Nie mogę się mylić: najpierw piękny trel, a na końcu jakby się zakrztusił… Zawsze mnie to rozśmieszało. Fajnie, że już przyleciał z ciepłych krajów.