6:00 – za płotem od strony lasu powtarza się bębnienie (werblowanie) dzięcioła. Nie widzę go, więc nie wiem, czy to dzięcioł czarny (który też tu bywa), czy pstry (których w okolicy jest niemało). Jedyny ptak, który gra na instrumencie… Znalazł sobie suchy konar i z całej siły grzmoci weń dziobem. Że też nie dostanie wstrząsu ptasiego móżdżka. Bębnieniem dzięcioły ogłaszają zajęcie terytorium, więc oczywiste jest, że im donośniejsze dźwięki (dlatego gałąź musi być sucha, głośno rezonując), tym obejmują większy teren łowiecki. Jan Sokołowski pisze, że umiejętnym stukaniem w pień drzewa można zwabić dzięcioła dużego nawet na odległość kilku metrów.
Podczas porannego obejścia obejścia nasłuchałam się chóru ptasich śpiewaków – niestety, poza sikorami niewiele z tych dźwięków potrafię przypisać do określonego gatunku. Ptaszki tak pięknie śpiewające są jednak niewielkie i bardzo trudno je wypatrzeć pomiędzy gałęziami.
Idzie wiosna.